Niedawno minęły 24 lata odkąd wysłano pierwszego SMS-a. Choć w świecie technologii i komunikacji to cała wieczność, wiadomości tekstowe wciąż mają się dobrze. W obszarze rekrutacji – nawet lepiej niż dobrze. Jedną z głównych przyczyn dla których SMS przeżywa renesans są preferencje młodych pracowników.
Nawyki komunikacyjne generacji Y i Z
Przedstawiciele generacji Y (urodzeni w latach 1984-1999) oraz Z (urodzeni po 2000) nadal kochają SMS-y. Szacuje się, że amerykańscy millennsialsi wysyłają aż 67 wiadomości dziennie. Reszta świata nie jest wcale daleko w tyle. Młodzi ludzie dzwonią jednak coraz rzadziej, i coraz mniej chętnie odbierają połączenia od innych.
Jak ustalił brytyjski gigant telekomunikacyjny O2, ikonka telefonu służąca do wykonywania połączeń jest dopiero piątą najpopularniejszą aplikacją na smartfonach. Pierwsze miejsce nieodmiennie od lat zajmuje wysyłanie SMSów. Według ankiety przeprowadzonej kilka miesięcy temu przez Open Market aż 75% millennialsów wolałoby telefon, który może tylko wysyłać SMS-y od aparatu, który mógłby jedynie wykonywać połączenia. W ich odczuciu dzwonienie jest inwazyjne, zabiera za dużo czasu, nie daje swobody odpowiedzi w wybranym przez siebie momencie.
Młode pokolenie nie porzuciło jeszcze e-maili, ale ich skuteczność spada. Millennialsom często przypisuje się potrzebę natychmiastowej gratyfikacji, szybkiej odpowiedzi, błyskawicznego załatwienia sprawy. W tej mierze liczący maksymalnie 160 znaków SMS jest praktyczniejszy niż poczta elektroniczna. Wiadomości tekstowe trudniej też zignorować. Inny zauważalny trend dla generacji Y, a tym bardziej Z jest tendencja do unikania sformalizowanej komunikacji. Mail niejako narzuca formy grzecznościowe, określoną strukturę tekstu – z tymi aspektami komunikowania się millennialsi nie czują się dobrze.
Jak włączyć SMS do procesu komunikacji z kandydatem
Ustaliliśmy już, że millennsialsi nie mają czasu, ani cierpliwości do złożonych procesów – zaliczyć do nich należy procesy składania aplikacji na oferty pracy. Pracodawca nie powinien oczekiwać, że kandydat przeklika się przez całą stroną kariera, a następnie wypełni długi formularz, uprzednio nanosząc parę poprawek na CV.
Aby zaangażować potencjalnych pracowników w dialog w marką szybko i sprawnie, lepiej jest dać im możliwość złożenia aplikacji SMS-em. Wymaga to 10 sekund ich czasu, nie wiąże się z żadnym wypełnianiem dokumentów lub produkowaniem załączników. Wystarczy, że w reklamie internetowej zamieścimy przycisk “wyślij SMS” albo podamy numer na plakacie z prostym wezwaniem do działania: “napisz APLIKUJĘ na numer XXX XXX XXX”.
Przyjmując takie podejście możemy prowadzić dialog z “igrekami” na preferowanych przez nich warunkach: szybko, bezinwazyjnie, umieszczając ich w centrum procesu. Tutaj kandydat czuje się klientem, który ma wysłuchać oferty, a rekruter – handlowcem, który ma “ogrzać” pozyskany lead rekrutacyjny. Oczywiście, należy to rozumieć jako proces – nie każdy od razu złoży aplikację. Ale jeśli mamy go w swojej bazie, i mamy zgodę na przetwarzania jego danych, możemy się po pewnym czasie przypomnieć, szukać okazji do podjęcia dialogu. Dla pracodawców staje się jasnym, że w obecnych realiach kluczem do sukcesu, nawet bardziej niż efektywna rekrutacja, jest łatwy dostęp do kandydatów. Jeśli ma on jednak być i pozostać łatwym nie możemy piętrzyć przed potencjalny pracownikami przeszkód, takich jak długie formularze, konieczność posiadania i aktualizowania CV, itp.
Efektywność SMS-owej rekrutacji została już zweryfikowana przez rynek. Klienci ShareHire, korzystający z usługi ShareHire SMS umożliwiającej aplikowanie przez wiadomość testową pozyskują nawet 370 kandydatów miesięcznie i zatrudniają 25% z nich. Dalsze badania potwierdziły, że ponad 95% badanych uważa proces SMS-owy za wygodny i zrozumiały.
Innym kluczowym czynnikiem rekrutacji SMS-owej jest szybkość odpowiedzi. Zadbajmy zatem o zautomatyzowane powiadomienia informujące o odebraniu zgłoszenia, a dalej – o postępach kandydata w procesie. Niektóre firmy idą o krok dalej – rezygnują ze screeningu telefonicznego na rzecz prowadzonego SMS-owo. Proste pytania, które należy zadać na wczesnych etapach rekrutacji może spokojnie zadać bot. Jego zadaniem jest wtedy kwalifikowanie leadów – rekruterzy przejmują tylko te, które spełniają wstępne warunki. W ten sposób organizacja może “przetworzyć” zgłoszenia znacznie większej ilości kandydatów aniżeli ma to miejsce, gdy korzysta z metod tradycyjnych. Według Canvas, amerykańskiego dostawcy systemów do SMS-owego screeningu kandydatów, można to oznaczać nawet pięć razy więcej wstępnych rozmów z potencjalnymi pracownikami dziennie.
Odpowiadając pamiętajmy, że podział na formę i treść jest złudny. Skoro millennsialsi nie lubią formalizmów, napuszonego stylu, form grzecznościowych – zrezygnujmy z nich. Nie bójmy się też stosować emotki, jeśli będą one na miejscu. Unikajmy jednak wymuszonej stylizacji na młodzieżowy język – młodsze pokolenie jest bardzo czułe na tego rodzaju fałszywe nuty.
Nie należy też zapominać o candidate experience. Badania przedstawione eRecruiter potwierdzają, że 8 na 10 kandydatów oczekuje przypomnienia daty i miejsca rozmowy o pracę SMS-em, a 9 na 10 mile widziałoby przypomnienie o spotkaniu wysłane na dzień przed.
Oczywiście, SMS-y znajdują swoje zastosowania poza rekrutacją, w szeroko rozumianych procesach HR-owych. Sprawdzają się świetnie w toku on-boardingu, są coraz ważniejszym narzędziem komunikacji wewnętrznej. Ale to już temat na inną okazję.